O dość nietypowej porze, w piątkowe południe w na zapleczu hiszpańskiej La Liga spotykają się zespoły: Numancii ( 9 miejsce w tabeli z 18 punktami ) oraz Albacete ( 5 miejsce z 22 punktami ). Trudno w tym meczu wskazać zdecydowanego faworyta do zgarnięcia pełnej puli. Za gospodarzami przemawia fakt, że zespół ten dobrze radzi sobie na własnym boisku (13 z 18 punktów zdobyli u siebie), z kolei goście dobrze radzą sobie na wyjazdach ( 12 z 22 punktów). Możemy więc spodziewać się wyrównanego i zaciętego meczu. Co ciekawe Numancia dużo meczów remisuje (5 z ostatnich 10) a Albacete wręcz przeciwnie ( tylko 1 z ostatnich 10 meczów). Dużo więc zależy od tego komu uda się narzucić swoje warunki gry w dzisiejszym starciu. W tym roku zespoły te już raz się spotykały i mecz ten zakończył się bezbramkowym remisem. Na grad bramek w tym meczu raczej bym nie liczył, gdyż goście pod względem strzelonych bramek zajmują ostatnie miejsce w lidze, ale że dobrze bronią, to ich pozycja w tabeli jest całkiem dobra. Liczę że i tym razem dojdzie do podziału punktów.
Co prawda jest to mecz towarzyski, zapowiada się jednak niezwykle ciekawie. Zarówno gospodarze, jak i goście nie należą obecnie do reprezentacji będących w szczytowej formie (o czym świadczy ich pozycja w rankingu FIFA, Argentyna - 10, Niemcy - 16), jednak są to zawsze silne ekipy, które mogą pokonać każdego. Był moment, że pozycja niemieckiego szkoleniowca Joachima Loewa wisiała na włosku i wciąż nie jest zbyt stabilna pomimo niezłych wyników drużyny (pierwsze miejsce w grupie C w kwalifikacjach EURO), dlatego ekipa ta nie może odpuszczać sobie meczów towarzyskich, zwłaszcza tych rozgrywanych przed własną publicznością. Z drugiej strony Argentyna również musi udowadniać swoje umiejętności, bo minęło już nieco czasu od największych sukcesów (ostatnio drugie miejsce w 2014 w Mistrzostwach Świata po przegranym finale właśnie z Niemcami) a jest to dwukrotny Mistrz Świata w piłce nożnej z 1978 i 1986 roku. W drużynie Argentyny zabraknie ich największej gwiazdy, czyli Lionela Messiego, zaś w reprezentacji Niemiec nie zobaczymy Toniego Kroosa, którego wykluczyła kontuzja.
Lokomotiw jest wiceliderem Rosyjskiej Premier Ligi tracąc do prowadzącego zespołu CSKA zaledwie dwa punkty. Arsenal Tula zajmuje 7 pozycję i ma stratę 9 punktów do dzisiejszych gospodarzy. Biorąc pod uwagę formę obydwu zespołów z ostatnich meczów, to przyjezdni mają się czego obawiać. W czterech ostatnich meczach zdobyli zaledwie 1 punkt (na własnym stadionie remisując z Uralem), gdy tymczasem gospodarze zgarnęli komplet punktów w trzech meczach z rzędu. Arsenal może upatrywać swej szansy w tym, że w Lokomotiwie nie zagra jeden z lepszych graczy zespołu - Grzegorz Krychowiak - który pauzuje za kartki. Nie zmienia to jednak faktu, że to gospodarze są zdecydowanym faworytem tego meczu. Lokomotiw jest bardzo mocny na własnym stadionie. W tym roku zespół ten przegrał zaledwie dwa mecze grając u siebie, z czego jeden w Lidze Mistrzów przeciwko Atletico Madryt. Bilans bezpośrednich meczów pomiędzy tymi ekipami również przemawia za miejscowymi, choć nie jest to nokautujący wynik: 4 Z - 1 R - 3 P.
W pierwszym dzisiejszym meczu rozgrywanym w Premier League zmierzą się zespoły Brighton & Hove Albion i Tottenham Hotspur. Gospodarze zajmują obecnie 16 pozycję w lidze z 1 punktem nad strefą spadkową i wydaje się, że ich celem na ten sezon będzie walka o utrzymanie się w lidze. Goście to ekipa walcząca o top 5 w rozgrywkach, grająca efektowną i efektywną piłkę z kilkoma gwiazdami międzynarodowego formatu w składzie. Obecnie znajdują się na 6 miejscu, co nie może ich satysfakcjonować i dzisiaj będą walczyć o pełną pulę. Drużyna Tottenhamu rozegrała w tym tygodniu mecz w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium, który przegrała 2-7 co odbiło się szerokim echem w całym piłkarskim świecie i myślę, że w najbliższym meczu nie tylko punkty będą stawką meczu, ale i chęć zmazania wstydu po tym kompromitującym wyniku. Ta podwójna motywacja powinna uskrzydlić graczy przyjezdnych i to oni są zdecydowanym faworytem tego meczu.
W drugiej rundzie rozgrywek Ligi Mistrzów w grupie F spotykają się drużyny Slavi Praga oraz Borussii Dortmund. Jest to bodajże najtrudniejsza grupa i ważny jest wywalczony każdy punkt, gdyż to on może zadecydować o awansie do kolejnego etapu. W pierwszej kolejce obydwa mecze zakończyły się remisami i o ile podział punktów pomiędzy Borussią i Barceloną nie dziwi, to wywiezienie 1 punktu przez Czechów ze stadionu Interu Mediolan było sporą niespodzianką. Po rozlosowaniu grup w tych rozgrywkach, Slavia Praga wydawała się być przysłowiowym "chłopcem do bicia" i dostarczycielem punktów, jednak w pierwszym meczu pokazała charakter i dzisiaj przekonamy się, czy był to jednorazowy zryw. Ambicje zespołu z Dortmundu wymuszają na graczach tego zespołu walkę o wyjście z grupy i w tym kontekście zdobycie kompletu punktów w tym meczu jest niejako obowiązkiem. Goście będą więc zmuszeni do ofensywnej gry i walki o pełną pulę punktów. Nie będzie to łatwy mecz dla przyjezdnych, gdyż gospodarze to solidny zespół, który na własnym podwórku "dzieli i rządzi" i po 11 kolejkach prowadzi w ligowej tabeli, jednak od wicemistrzów Niemiec wymaga się walki o zwycięstwo w każdym meczu. Myślę, że warto postawić na zwycięstwo Borussii, zwłaszcza, że kurs na ten wynik jest bardzo zachęcający.
Pierwszy półfinał za nami i ci którzy oczekiwali gradu bramek (byli tacy?) z pewnością czują spory niedosyt. Mam nadzieję, że dzisiejszy mecz pomiędzy dwoma niezwykle ofensywnie grającymi zespołami wynagrodzi nam wczorajsze, bezbramkowe starcie. Bayern Monachium chociaż w dwumeczu jest stawiany w roli faworyta, to jednak w wieczornym pojedynku nie może być pewny swego. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę formę obu zespołów. Trudno powiedzieć z czego wynikają kiepskie wyniki Bawarczyków w ostatnim czasie. Czy jest to rozluźnienie po zdobyciu mistrzostwa w rekordowym czasie, oszczędzanie sił na najważniejsze mecze w sezonie (jak ten dzisiejszy), czy może jest jeszcze inny powód. Kibice chcieliby, aby ich zespół gromił rywali w każdym meczu, jednak patrząc z praktycznego punktu widzenia Bayern wygrywa to co powinien, jak mecz w pucharze Niemiec. Tak naprawdę właśnie dziś przekonamy się o prawdziwej formie gości i myślę, że nikt nie musi ich mobilizować na taki mecz. Real Madryt przystępuje do walki o finał Ligi Mistrzów w znakomitych nastrojach po zdobyciu Pucharu Króla z ich największym rywalem - Barceloną. Wciąż ma również szansę na zdobycie mistrzostwa Hiszpanii, choć w tym przypadku musi liczyć na potknięcie Atletico Madryt. Biorąc pod uwagę doświadczenia z poprzedniej rundy gospodarze muszą zapewnić sobie solidną zaliczkę przed meczem rewanżowym, jeśli marzą o awansie do finału. Real jest u siebie niezwykle silną ekipą. Spośród rozegranych 20 ostatnich meczy w roli gospodarza aż 19 zakończyło się ich zwycięstwem. Tylko Barcelona potrafiła przełamać tą hegemonię wygrywając po zaciętej walce 4-3. Kibice królewskich, jak i wszyscy miłośnicy piłki z pewnością oczekują na ogłoszenie składów, licząc, że wśród graczy znajdzie się najjaśniejsza gwiazda drużyny z Madrytu - Cristiano Ronaldo. Można go nie lubić, ale chyba każdy przyzna, że brak go na boisku byłby stratą dla spektaklu. Real udowodnił w ostatnim starciu z Barceloną, że potrafi poradzić sobie bez Ronaldo, ale jeśli mamy obejrzeć prawdziwą piłkarską wojnę, to lepiej żeby brały w niej udział najlepsze "armaty". Jakoś trudno sobie wyobrazić by Guardiola postawił dzisiaj autobus w polu karnym - to nie ten typ zespołu. Liczę na w miarę otwartą grę i zwycięstwo gospodarzy.
W drugim półfinałowym meczu o Puchar Francji spotkają się dwaj przedstawiciele Ligue 1. Gospodarzem tego meczu jest ekipa EN AVANT DE GUINGAMP. Można powiedzieć, że jest sporą niespodzianką iż ten zespół zaszedł tak daleko. W lidze radzą sobie gorzej niż średnio i tylko dzięki lepszej pierwszej części sezonu nie znajdują się na miejscu zagrożonym spadkiem. Jeśli jednak będą utrzymywać obecną - katastrofalną formę (cztery porażki z rzędu) to wizja relegacji do niższej ligi jest jak najbardziej prawdopodobna. Na chwilę obecną mają 5 punktów przewagi nad strefą spadkową. Ich dzisiejsi rywale - zespół AS MONACO FC znajduje się na przeciwnym biegunie ligowej tabeli. Co prawda w dogonienie lidera chyba nikt w tym zespole nie wierzy (10 pkt straty do PSG), ale utrzymanie 2 miejsca jest jak najbardziej możliwe (6 pkt przewagi nad trzecią w tabeli ekipą z LILLE). Goście są zespołem z wielkimi aspiracjami (i wielkimi pieniędzmi) i w sytuacji, kiedy mistrzostwo Francji jest poza zasięgiem, Puchar Francji może choć częściowo zaspokoić głód trofeów. Szanse na osiągnięcie tego celu są spore, gdyż w finale czeka ligowy średniak STADE RENNAIS FC (14 miejsce w tabeli). Zarówno gospodarze jak i goście rozpoczynali udział w rozgrywkach pucharowych od 1/32 finału. GUINGAMP pokonało kolejno: Bourg Peronnas (2-0), Concarneau (3-2), Monticello (2-0), Cannes (2-0). Jak widać zespół ten miał sporo szczęścia i na swej drodze do półfinału nie trafił na żaden zespół z Ligue 1. Z kolei goście odprawili kolejno: Vannes (3-2), Monts (3-0), Nice (1-0) oraz Lens (6-0). Była to nieco trudniejsza droga, gdyż trafili na 13 zespół Ligue 1 (Nice) i wicelidera tabeli Ligue 2 (Lens). W tym meczu liczę na zwycięstwo przyjezdnych, a każdy inny wynik będzie dla mnie sporą sensacją.
W wieczornym starciu w Serie A staną naprzeciwko siebie drużyny Udinese Calcio i Juventus Turyn. Goście przyjeżdżają w dobrych nastrojach po czwartkowym zwycięstwie nad Lyon-em w rozgrywkach Ligi Europejskiej i awansie do półfinału. Z drugiej strony mogą nieco odczuwać trudy tego spotkania. Sytuacja przyjezdnych jest o tyle korzystna, że zajmując pierwsze miejsce w tabeli mają jeszcze bezpieczną (5 punktową) przewagę nad drugą Romą. Na dobrą sprawę nawet porażka w dzisiejszym meczu nie byłaby wielkim problemem. Gospodarze zajmują z kolei 14 miejsce z 38 punktami. Można powiedzieć, że mają stabilną pozycję w lidze, bez szans na puchary, ale i bez obawy o spadek z ligi. O ile Juve musi gromadzić punkty w walce o mistrzostwo, o tyle Udinese może zagrać na luzie, gdyż żaden wynik w sposób istotny nie zmieni ich położenia. Poprzedni mecz pomiędzy tymi drużynami zakończył się zwycięstwem Juventusu, jednak aż do 90 minuty Udinese dzielnie stawiało czoła rywalom, by w doliczonym czasie stracić bramkę. Liczę, że dzisiaj uda im się ta sztuka i na własnym terenie urwą punkty gościom.
W niedzielę odbędą się dwa spotkania w angielskiej Premier League i oba będą miały ogromne znaczenie dla układu sił na szczycie tabeli. Najpierw zmierzą się ze sobą lider - Liverpool oraz trzecia drużyna - Manchester City. Zwycięzca tego meczu zrobi wielki krok ku mistrzostwu ligi. W następnym meczu zagra czekająca na potknięcie rywali ekipa Chelsea Londyn, która zajmuje 2 miejsce oraz wciąż niepewny utrzymania w lidze zespół Swansea City. Chelsea zgromadziła do tej pory 72 punkty i traci dwa oczka do lidera. Biorąc jednak pod uwagę, że MC mające 70 pkt ma o dwa mecze do rozegrania więcej, trzeba liczyć się z tym, że to właśnie ten zespół teoretycznie może przewodzić z 76 pkt. Oczywiście nikt im tych punktów nie odda za darmo, ale jest spore prawdopodobieństwo, że je wywalczą. Tak więc podopieczni Jose Mourinho chcąc utrzymać kontakt z czołówką muszą ten niedzielny mecz wygrać. Zadanie wydaje się stosunkowo proste jak na potencjał londyńczyków. Swansea zajmuje dość odległe - 15 miejsce w tabeli z dorobkiem 33 pkt. Jest to zaledwie o 3 pkt powyżej strefy spadkowej. Rola gospodarzy nie daje zespołowi Swansea wielkiego handicapu. Zespół ten nie jest mistrzem własnego podwórka, choć większość punktów (20) zdobył u siebie. W skali ligi daje im to jednak dopiero 15 miejsce w tej statystyce. Z drugiej strony drużyna ta w ostatnich meczach u siebie ma niezły bilans (3z-1r-1p). Ich jutrzejsi przeciwnicy - goście z Londynu nie mają zachwycającego bilansu meczów wyjazdowych. O ile na Stamford Bridge są w tym sezonie niepokonani (15z i 2r), to w meczach wyjazdowych gubią sporo punktów. Jeżeli zespół ten myśli poważnie o zwycięstwie w lidze, to nie może pozwolić sobie więcej na takie wpadki jak dwa ostatnie mecze na boiskach rywali. The blues mają za sobą bardzo udany tydzień. Awans do półfinałów Ligi Mistrzów w sytuacji, kiedy trzeba było odrabiać dwubramkową stratę z pierwszego meczu z PSG musi podziałać mobilizująco na Londyńczyków. Mourinho uchodzi za mistrza motywacji i z pewnością zrobi wszystko by pozostać w grze o mistrzostwo kraju. Dużą stratą dla gości będzie potwierdzony brak w składzie Eden Hazard-a, który leczy kontuzję. Być może również pojawią się na boisku zawodnicy spoza pierwszej jedenastki, nie będzie to jednak oznaczało, że Chelsea odpuszcza ten mecz. Jest to na tyle silna ekipa, że zmiennicy nie powinni ustępować pierwszym graczom. Liczę na ciekawy, zacięty mecz i zwycięstwo przyjezdnych.
W jedynym dzisiaj rozgrywanym meczu holenderskiej Eredivisie spotykają się zajmujący 8 miejsce w tabeli (ostatnie miejsce gwarantujące udział w ligowej fazie play-off) zespół FC Groningen oraz zajmująca 15 miejsce (ostatnie niezagrożone spadkiem do niższej ligi) ekipa NAC Breda. Jak widać żadna z tych drużyn nie może odpuszczać meczu, gdyż obie mają o co walczyć. Co prawda ich cele są bardzo różne. Gospodarze są faworytami meczu nie tylko ze względu na pozycję w tabeli oraz miejsce jego rozgrywania. Za miejscowymi przemawia również forma. Zespół ten w ostatnim czasie zanotował serię trzech meczów zakończonych zwycięstwami, a pokonał nie jakichś ligowych słabeuszy, tylko ekipy notowane wyżej w tabeli ( Vitesse - 4 m, PSV - 5 m) oraz zespół bezpośrednio rywalizujący z nimi o fazę Play Off - Zwolle (9 m). Breda - przeciwnie, ma za sobą czarną serię, ostatni wygrany mecz zaliczyła 9 kolejek temu. Co prawda przegrała tylko 3 spośród tych meczów, ale biorąc pod uwagę 5 ostatnich kolejek jest najgorzej punktującą drużyną ligi. Myślę, że biorąc pod uwagę te czynniki warto postawić na gospodarzy, zwłaszcza, że kurs jest przyzwoity.