Jeden z sobotnich meczów angielskiej ekstraklasy. Czerwone diabły nie zwalniają tempa od czasu przejęcia drużyny przez Solskjaera. W tym roku, na krajowym podwórku (w lidze i pucharze) zanotowali już 9 zwycięstw w 11 meczach, a jedyną poważniejszą ich wpadką był remis z Burnley. Poza tym punkty urwać im potrafili tylko PSG i Liverpool. Krótko pisząc, Manchester w tym roku jest bardzo mocny i regularny. O żadnym odpuszczaniu przed kolejnym meczem też mowy być nie może, bo MU z 55punktami zajmuje 5tą lokatę i bije się o top 4, do której obecnie traci punkt. Sytuacja Southampton wygląda o wiele gorzej. Zespół z 27 punktami jest tuż nad strefą spadkową i będzie pewnie walczył o utrzymanie do końca. Dlatego na pewno święci też będą „gryźć murawę” w najbliższym meczu, ale determinacja będzie chyba ich jedynym argumentem. Zespół ogólnie w tym sezonie jest bardzo słaby (o czym świadczy ich pozycja na tym etapie rozgrywek), a do tego obecnie nie prezentuje specjalnej formy (w lutym 2 porażki, remis i zwycięstwo u siebie z przedostatnim Fulham). Myślę, że Manchester nie da im większych szans na wywiezienie choćby punkty z teatru marzeń.
Spotkanie rozpoczynające piłkarską sobotę w 18ej kolejce rosyjskiej ekstraklasy. Jest to 1sza seria spotkań spotkań po przerwie zimowej więc nie wiadomo do końca jak się zaprezentują wszystkie drużyny, ale są tu bardzo solidne podstawy przemawiające za Zanitem. Po pierwsze, ogólny poziom drużyn. Nie ma wątpliwości, że Zenit jest dużo większym klubem, z mocniejszym składem i nie przez przypadek lideruje tabeli, kiedy Ural jest typowym ligowym średniakiem. Po drugie, przygotowania zimowe. Zenit w tym roku zagrał już ważne mecze w lidze europy. Awansował dalej po dwumeczu z mocnym Fenerbahce więc można być pewnym ich dobrej formy. Ural o punkty w tym roku jeszcze nie grał, a w sparingach wyglądał słabo (3 porażki w 4ech lutowych meczach). Po trzecie, H2H. Zenit zdecydowanie dominuje w meczach bezpośrednich (wygrał 9 z 10 ostatnich meczów (!!!), a raz padł remis). Zenit jest w moich oczach, wyraźnym faworytem tego spotkania i po tym kursie zdecydowanie skorzystam.
Spotkanie otwierające 26tą serię spotkań włoskiej Serie A. Nieczęsto oglądam mecze włoskiej ekstraklasy, ale tak się złożyło, że widziałem ostatnie spotkanie Cagliari (z Sampdorią) i nie mogłem uwierzyć w to co widziałem. Mecz stał na poziomie przeciętnych spotkań polskiej ekstraklasy, a samo Cagliari nie prezentowało nic więcej niż taka Korona Kielce. Nie wiem czy jest to normalny poziom obecnie 14tej drużyny serie A , czy efekt ich bardzo słabej formy (w tym roku tylko po 1 zwycięstwie, remisie i aż 6 porażek), ale wyglądało to bardzo słabo. Inter natomiast prezentuje się świetnie, przynajmniej w liczbach. Mają serię 4 zwycięstw i remisu. Są na 3ciej pozycji w lidze z 47punktami i awansowali ostatnio do 1/8 finału ligi europy po pewnym wyeliminowaniu Rapidu Wiedeń. Do tego historia spotkań bezpośrednich z ostatnich 2 lat to 4:0 dla Interu z łącznym bilansem bramkowym 14:2. Widzę w gościach bardzo wyraźnego faworyta tego meczu.
Drugi z piątkowych meczów 24ej kolejki ekstraklasy. W Legii wrze. Wyniki zespołu na początku roku są zdecydowanie poniżej oczekiwań i już słychać pierwsze głosy o coraz gęstszej atmosferze w szatni, „kolonii portugalskiej”, a nawet przebąkiwania nt. fachowości Sa Pinto. Faktem jest, że wyniki wojskowych wiosną mocno rozczarowują co skutkuje stratą już 7 punktów do liderującej Lechii. Moim zdaniem gra stołecznych jednak nie wygląda tragicznie. Brakuje trochę „ostatniego podania”, a bramki tracą w frajerski sposób, głównie po błędach indywidualnych, ale poza tym to ogólnie nadal dominują na boisku i tylko muszą dopracować wspomniane elementy. Miedź jest 12tym zespołem ligi i oczywiście spróbuje powalczyć, ale nie ma jakości by coś ugrać z dobrze grającą Legią. Myślę, że podrażnieni wojskowi podejdą do tego meczu bardzo zdeterminowani, by częściowo zmazać plamę z ostatnich spotkań i w efekcie „zjedzą” miedziowych pewnie wygrywając, może nawet różnicą kilku goli.
Rewanżowy mecz jednego z półfinałów hiszpańskiego pucharu króla. Pierwszy mecz między tymi zespołami był bardzo ciekawy, ale i dziwny. Betis miał u siebie wyraźną przewagę optyczną (blisko 70% posiadania piłki), ale to Valencia była stroną konkretniejszą i stworzyła 14 sytuacji bramkowych (przy 10ciu gospodarzy). Obie ekipy były za to bardzo skuteczne, bo 2 z 4 strzałów na bramkę Valencii kończyły się golami, 2 z 5ciu w stronę Betisu i mecz zakończył się wynikiem 2:2. Bukmacherzy przed rewanżem widzą dosyć wyraźnego faworyta w Valencii, ale ja tego nie czuje. Na korzyść nietoperzy tak naprawdę przemawia głównie własny teren, a poza tym… 1) Betis na przestrzeni całego sezonu prezentuje się lepiej (jest 7my w tabeli, a rywale 9ci) 2) Finał pucharu będzie na stadionie Betisu i ten będzie stawał na rzęsach by się do niego dostać 3) Historia meczów między tymi zespołami jest bardzo wyrównana (od 2016 roku po 2 zwycięstwa obu klubów i 3 remisy) więc takie dysproporcje kursowe są przesadą. Moim zdaniem goście mogą spokojnie sięgnąć tu po zwycięstwo i zdecydowanie warto iść w ich stronę.
Mecz w ramach 28ej kolejki angielskiej premier league. Arsenal cały czas rozgrywa bardzo dobry sezon nie mając większych spadków formy. Ich dobra dyspozycja owocuje na ten moment bardzo cenną (bo dającą grę w przyszłym sezonie ligi mistrzów), 4tą pozycją kanonierów w lidze oraz niedawnym awansem do 1/8 finału ligi europy. Kanonierzy szczególnie pewnie spisują się na swoim terenie,. W całym sezonie ligowym wygrali u siebie do tej pory 11 z 14 meczów, a punkty tracili praktycznie tylko z ligową czołówką. Bournemouth jest ligowym średniakiem i z 34 punktami plasuje się na 10ej pozycji. Szczególnie słabo wyglądają w ostatnich tygodniach, bo w lutym zdobyli tylko 1 punkt w 3 rozegranych meczach. Do tego tragicznie wyglądają na wyjazdach. Od połowy listopad doznali 9 kolejnych porażek w delegacjach (!), a w całym sezonie przegrali w 10 na 13 takich meczów. Myślę, że bardzo solidnie wyglądający Arsenal, spokojnie sięgnie w tym meczu po zwycięstwo.
Ligowy klasyk w 23ej kolejce polskiej ekstraklasy. Po tym jak Lecha przejął Nawałka wydawało się, że poznaniacy wrócili na właściwe tory, bo wygrali ostatnie mecze w 2018 roku i dobili się do 3ciego miejsca w tabeli. W przerwie zimowej ktoś chyba jednak podmienił zespoły, bo początek roku w wykonaniu kolejorza jest TRAGICZNY. Nie dość, że przegrali obydwa mecze, to do tego z ligowymi średniakami i w fatalnym stylu (aż żal było patrzeć co robił z nimi Piast…). Ten zespół jest kompletnie rozbity i wciągu tygodnia na pewno się nie poskłada. Legia w tym roku też zaliczyła wpadkę z Cracovią, ale był to wyrównany mecz, na wysokim poziomie, a „Pasy” są rewelacją ostatnich miesięcy (6 kolejnych zwycięstw w lidze). Legia jest obecnie od Lecha i mocniejsza kadrowo i lepiej przygotowana do rozgrywek i dużo lepiej wypada w bezpośrednich spotkaniach (od 2016 roku 9-2 na korzyść wojskowych). Stołeczni są dla mnie faworytem najbliższego starcia i taki kurs biorę w ciemno!
Jeden z sobotnich meczów 27ej kolejki angielskiej premiership. Huddersfield jest ostatnim zespołem w tabeli z 11 punktami na koncie. Zespół ten traci już do bezpiecznej strefy aż 14 oczek i praktycznie nie ma szans by to odrobił. Moim zdaniem drużyna jest już pogodzona ze swoim losem przez co brakuje jej motywacji i determinacji w meczach o czym świadczą ich fatalne wyniki. Ostatni mecz wygrali w listopadzie, a od tego czasu zaliczyli 1 remis i 13 porażek! Newcastle jest zespołem tuż nad strefą spadkową i walczącą realnie o utrzymanie przez co można być pewnym, że będą gryźć trawę byle zgarnąć komplet punktów, bo łatwiejszego meczu niż u siebie z rozbitym outsiderem ligowym – mieć już nie będą. Tym bardziej, że jest to wygodny przeciwnik dla Newcastle. Sroki w ostatnich latach mają wyraźnie dodatni bilans z Huddersfield i tylko w 2018 roku wygrali 2 na 2 mecze. Myślę, że i w tym spotkaniu zgarną komplet oczek, a po cichu liczę na zwycięstwo więcej niż jednym golem.
Drugi z niedzielnych meczów 22ej kolejki ekstraklasy. Tydzień temu już pisałem na temat Legii przy okazji meczu z Wisłą i przewidywania się sprawdziły. Stołeczni po zimowych wzmocnieniach i dobrym okresie przygotowawczym, zaprezentowali się bardzo fajnie w Płocku i wygrali 0:1. Przy czym było to zwycięstwo dużo pewniejsze niż wskazywał wynik, wojskowi mieli zdecydowaną przewagę i tylko przez brak skuteczności nie wygrali wyżej. Legioniści tym zwycięstwem umocnili się na pozycji wicelidera, ale ciągle muszą gonić 1szą Lechię. Cracovia w tabeli jest na 8ej pozycji ale pod względem formy wypada dużo lepiej. Wygrała wszystkie z 5 meczów od grudnia i pod tym względem jest najlepsza w kraju. W ostatnim meczu, z Piastem jednak nie zachwyciła. Wygrała u siebie 2:1 ale było to strasznie wymęczone zwycięstwo. Mało prawdopodobne by taki poziom wystarczył na dużo mocniejszą Legię, zwłaszcza na wyjeździe. Legioniści na swoim terenie są zmorą Cracovii. Wygrali 6 ostatnich, bezpośrednich meczów u siebie (wszystkie od 2013). Myślę, że ten mecz wydłuży tę serię.
Jeden z sobotnich meczów 25tej kolejki francuskiej ligue 1. Monaco jest największym rozczarowaniem obecnego sezonu francuskiej ekstraklasy i obecnie z 19 punktami znajduje się w strefie spadkowej co kompletnie nie odzwierciedla potencjału kadrowego jakim dysponuje drużyna. Ostatnio zaczęli w końcu jednak grać lepiej i w 2 meczach z niezłymi rywalami (Montpelier i Tuluza) zdobyli 4 punkty co jest optymistycznym prognostykiem na przyszłość. Nantes też jest zespołem dolnych rejonów tabeli (14 pozycja i 27 punktów ) ale w ich wypadku nie jest to tak wielkim zaskoczeniem. Zespół Nantes ma przed tym meczem jeden, duży problem. W ostatnim czasie grają bardzo często i zmęczenie na pewno da im się we znaki, bo to już ich 6ty mecz w 17 dni (!), a do tego ostatni mecz z Caen też grali na wyjeździe i dodatkowo przez godzinę musieli grać w 10 po czerwonej kartce. Myślę, że odbudowujące się Monaco nie wypuści takiej okazji i pokona mocno podmęczonego i nie najsilniejszego rywala.